wyjazdu nie mogły wzbudzić żadnych podejrzeń. Zdecydowała, że zostawi całą garderobę, jaką miała, zabierze tylko pieniądze i biżuterię. Do Berlina dojechała pociągiem, gdzie przesiadła się na ekspres jadący do Warszawy. Pięć godzin po opuszczeniu swojego małego apartamentu w D. przekroczyła polską granicę, legitymując się paszportem, wystawionym na jej prawdziwe nazwisko.<br>Walerian G. mieszkał już prawie trzy lata przy ulicy Wodociągowej, kiedy w domu naprzeciwko pojawiła się ta młoda i ponętna blondynka. Znał właściciela tej willi po sąsiedzku, był to mecenas Wiesław K., uchodzący za najbieglejszego w L. cywilistę, zwłaszcza od skomplikowanych spraw spadkowych. Mecenas K. był trzy lata po rozwodzie, nie