strumień światła. Było duszno, mieli takie wrażenie, że posępne sklepienie zwęża się, jakby ich chciało przygnieść do ziemi. Dwaj śmiałkowie, zagubieni w labiryncie podziemnych korytarzy, sunęli w milczeniu jak duchy.<br>Mandżaro przystanął na chwilę. Pochylił się. Z ziemi podniósł białą nitkę.<br> - Do tego miejsca doszedłem wczoraj. Tutaj pękła mi nitka.<br> - Walmy dalej - przynaglał coraz ciszej Paragon. Gdy spojrzał przed siebie, a spojrzenie jego, biegnąc po nikłej strudze światła, napotykało dalej ścianę mroku, poczuł, że go coś ściska za gardło i dławi. Splunął więc z obrzydzeniem, jakby wraz z śliną pragnął wypluć atakujący go strach.<br>Teraz korytarz zaczął gwałtownie opadać w dół