ciekła krew, cieniutką strużką pełzła w dół po nabiodrku. Obok dyszał Tassilo de Tresckow, oglądając lewe ramię. Awanbrasu brakowało, nałokcica wisiała na wpół oderwana, na jednym tylko skrzydle, ale ręka wyglądała na całą. <br>- A pan Hagenau - ciągnął Buko, na którym nie widać było żadnych poważniejszych uszkodzeń. - Pan Hagenau pięknie powoził. Walnie się spisał... O, Hubercik, cały jesteś? Ha, widzę, że żyjesz. Gdzie Woldan, Rymbaba i Wittram? <br>- Już nadjeżdżają.<br>Kuno Wittram ściągnął hełm i myckę, włosy pod nią miał skręcone i mokre. Blachę naramiennika cięcie postawiło skrajem na sztorc, tarczka była zupełnie zdeformowana. <br>- Pomóżcież - zawołał, jak ryba łapiąc powietrze. - Woldan ranion...<br>Zwlekli