Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
jedno było piwne, a drugie zielone. Zazdrościłem urody Plujowi. Gdyby nie liczne piegi na nosie, mógłby uchodzić za słowiańskiego bożka. Co prawda w postaci i w ruchach miał caś kobiecego, ale ten brak nadrabiał barytonem o pięknym brzmieniu. Wanię szpeciło bielmo na oku i zadarty nos, ale z nas trzech Wania był chyba najbardziej męski. Trudne życie wcześnie go ukształtowało. Na górnej wardze puszczał mu się już nieznaczny puszek. Golił go brzytwą Siemionycza w nadziei, że do jesieni będzie miał już prawdziwe wąsy. Zamierzał olśnić nimi Wieroczkę. Na razie tęsknie wzdychał do jej fotografii wiszącej nad łóżkiem.

Wracaliśmy do Kijowa pełni
jedno było piwne, a drugie zielone. Zazdrościłem urody Plujowi. Gdyby nie liczne piegi na nosie, mógłby uchodzić za słowiańskiego bożka. Co prawda w postaci i w ruchach miał caś kobiecego, ale ten brak nadrabiał barytonem o pięknym brzmieniu. Wanię szpeciło bielmo na oku i zadarty nos, ale z nas trzech Wania był chyba najbardziej męski. Trudne życie wcześnie go ukształtowało. Na górnej wardze puszczał mu się już nieznaczny puszek. Golił go brzytwą Siemionycza w nadziei, że do jesieni będzie miał już prawdziwe wąsy. Zamierzał olśnić nimi Wieroczkę. Na razie tęsknie wzdychał do jej fotografii wiszącej nad łóżkiem.<br><br>Wracaliśmy do Kijowa pełni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego