dowiedział, to zarządził wymianę pieniędzy i nic z tego nie zostało. Ojciec dostał otwartej gruźlicy, oddychał tylko jednym płucem. Babka poszła pracować do szpitala, była przecież siostrą miłosierdzia. Lubiła tę pracę, ale ledwo zarabiała na siebie. Uratował nas radca handlowy polskiej ambasady, który dał mojej matce pracę. Może przez Wandę Wasilewską. Matka ze Lwowa znała wielu ludzi, którzy po wojnie znaleźli się w Polsce u władzy. Zajmowała się zakładami przemysłowymi, które wysyłano do Polski, jak "Pobieda", fabryka samochodów, zwanych w Polsce "Warszawa". Matka znała terminologię techniczną w obu językach, sprawdzała i korygowała dokumentacje. Nie była to fascynująca praca, ale dobrze płatna