Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
porywczość... i deszcz.
Aż do wiosny ćwiczyłem z uporem to, co zdołałem opanować z pomocą Pożeracza Chmur. Pierwszego dnia cofania się wylewów - gdy wszyscy mieszkańcy wioski wieszali na ścianach wianki uplecione ze świeżych gałązek, a na stół wjeżdżały ciastka z ostatnich zapasów zimowej mąki - Płowy podjął decyzję o mej przyszłości. Wcale nie odbyło się to w uroczysty sposób. Pamiętam dokładnie, że Płowy siedział przy stole, tnąc nożykiem giętkie pędy, oblepione pąkami drobnych kwiatków. Splataliśmy z nich małe kółka, a ja wieszałem gotowe na świeżo wybielonych ścianach. Jeden z gwoździ wbity był krzywo i próbowałem wygiąć go do góry. Drgnięcie podłogi odwróciło mą
porywczość... i deszcz.<br>Aż do wiosny ćwiczyłem z uporem to, co zdołałem opanować z pomocą Pożeracza Chmur. Pierwszego dnia cofania się wylewów - gdy wszyscy mieszkańcy wioski wieszali na ścianach wianki uplecione ze świeżych gałązek, a na stół wjeżdżały ciastka z ostatnich zapasów zimowej mąki - Płowy podjął decyzję o mej przyszłości. Wcale nie odbyło się to w uroczysty sposób. Pamiętam dokładnie, że Płowy siedział przy stole, tnąc nożykiem giętkie pędy, oblepione pąkami drobnych kwiatków. Splataliśmy z nich małe kółka, a ja wieszałem gotowe na świeżo wybielonych ścianach. Jeden z gwoździ wbity był krzywo i próbowałem wygiąć go do góry. Drgnięcie podłogi odwróciło mą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego