w okolicy ostatnich ławek musiała być wcale groźna, gdyż padały słowa szybkie, czerwone od gniewu, nastroszone i gotowe do bitwy. "Dobry rycerz" Jasiński, zwykle cichy i łagodny, stał naprzeciwko równie "dobrego rycerza" Żelskiego i bił w niego słowem, rozpalonym do białości:<br>- Nikt inny, tylko ty!<br>- Kłamiesz! Na oczy nie widziałem?<br>- Wczoraj jeszcze było! Mówię ci: oddaj, bo ci łeb rozwalę! - Głupi jesteś! - wrzasnął dobry rycerz. Żelski. - A jeśli powiesz jeszcze jedno słowo, poleci kilka zębów!<br>Ponieważ rozwalenie łba i wyrywanie kilku zębów byłoby widowiskiem gorszącym, nie mówiąc już o tym, że obopólna operacja mogłaby bezpowrotnie zniszczyć wybitną urodę dwóch miłych młodzianków