Typ tekstu: Książka
Autor: Krawczyk Piotr
Tytuł: Plamka światła
Rok: 1997
Tomek. Którejś nocy, lekko pijany,
omsknął się jakoś czy coś, w każdym razie spadł z dziury w suficie
prosto na świeczki. Tak. Parafina rozbryznęła się po całym kręgu
wtajemniczonych. To znaczy jeszcze nie, jeszcze nie byliśmy
wtajemniczeni. Stanowiliśmy wówczas tylko paczkę przyjaciół. Ale tak,
to było wtedy. Wtedy powstał Klub Węża. Bo tej nocy, już prawie nad
ranem, po tym cudownym obrzędzie, Krzysiek wstał w ciemnościach i
uroczystym głosem oświadczył, że każdy, kto ma na sobie kropelki
zastygłej parafiny i przeszedł rytuał inicjacji, może od dziś czuć się
pełnoprawnym członkiem Klubu. Nazwaliśmy się Klubem Anakondy. Żeby już
tak dosłownie nie kopiować
Tomek. Którejś nocy, lekko pijany,<br>omsknął się jakoś czy coś, w każdym razie spadł z dziury w suficie<br>prosto na świeczki. Tak. Parafina rozbryznęła się po całym kręgu<br>wtajemniczonych. To znaczy jeszcze nie, jeszcze nie byliśmy<br>wtajemniczeni. Stanowiliśmy wówczas tylko paczkę przyjaciół. Ale tak,<br>to było wtedy. Wtedy powstał Klub Węża. Bo tej nocy, już prawie nad<br>ranem, po tym cudownym obrzędzie, Krzysiek wstał w ciemnościach i<br>uroczystym głosem oświadczył, że każdy, kto ma na sobie kropelki<br>zastygłej parafiny i przeszedł rytuał inicjacji, może od dziś czuć się<br>pełnoprawnym członkiem Klubu. Nazwaliśmy się Klubem Anakondy. Żeby już<br>tak dosłownie nie kopiować
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego