Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Metropol
Nr: 02.15
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2001
uczą przewidywania poczynań przeciwnika.
W pokoju panuje półmrok. W blasku dwóch grubych świec widać jedynie kontury nachylonych nad stołem kilku chłopców. Wokół walają się stosy kartoników i papieru.. Pod kaloryferem leżą puste opakowania po słodyczach. Pełną napięcia ciszę zakłóca tylko wycie wiatru za oknem i przytłumiony głos prowadzącego niecodzienne spotkanie.
- Wjeżdżasz do bardzo starego lasu. Zdaje się, że słyszysz odgłosy zbliżającej się burzy. Ścigający cię bandyci są coraz bliżej, a wierzchowiec jest śmiertelnie zmęczony. Co robisz?
- Skręcam w bok, chowam konia w krzakach i włażę na najwyższe drzewo. Stamtąd ich obserwuję. Jak przejadą, mogę ich... - pewnie odpowiada jeden z graczy.
- Nie
uczą przewidywania poczynań przeciwnika.<br>W pokoju panuje półmrok. W blasku dwóch grubych świec widać jedynie kontury nachylonych nad stołem kilku chłopców. Wokół walają się stosy kartoników i papieru.. Pod kaloryferem leżą puste opakowania po słodyczach. Pełną napięcia ciszę zakłóca tylko wycie wiatru za oknem i przytłumiony głos prowadzącego niecodzienne spotkanie.<br>- Wjeżdżasz do bardzo starego lasu. Zdaje się, że słyszysz odgłosy zbliżającej się burzy. Ścigający cię bandyci są coraz bliżej, a wierzchowiec jest śmiertelnie zmęczony. Co robisz?<br>- Skręcam w bok, chowam konia w krzakach i włażę na najwyższe drzewo. Stamtąd ich obserwuję. Jak przejadą, mogę ich... - pewnie odpowiada jeden z graczy.<br>- Nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego