Typ tekstu: Książka
Autor: Stawiński Jerzy
Tytuł: Piszczyk
Rok wydania: 1997
Lata powstania: 1959-1997
spojrzeniem.
- Venez demain!
To zrozumiałem: miałem przyjść nazajutrz.
- Teraz! - zawołałem wskazując ręką przestrzeń. Didier zaprzeczył ruchem głowy.
- Demain - powiedział i przestał interesować się moją osobą.
Następny dzień stał się koszmarem. Pod fontanną stawiłem się zaraz po południu. Młodzież przyglądała mi się niechętnym okiem: mogli mnie uznać za agenta brygady antynarkotycznej. Wprawiłem się w ruch obrotowy dokoła placu, później zasiadłem w kawiarni z widokiem na fontannę. Didier pojawił się około jedenastej wieczór, kiedy już straciłem wszelką nadzieję.
- Venez! - powiedział. Ruszyłem za nim. Wydawał się tego wieczoru znacznie bardziej przytomny, a jego oczy straciły narkotyczną obojętność. Może mu zabrakło pieniędzy na trawkę? Zaprowadził
spojrzeniem.<br>- Venez demain!<br>To zrozumiałem: miałem przyjść nazajutrz.<br>- Teraz! - zawołałem wskazując ręką przestrzeń. Didier zaprzeczył ruchem głowy.<br>- Demain - powiedział i przestał interesować się moją osobą.<br>Następny dzień stał się koszmarem. Pod fontanną stawiłem się zaraz po południu. Młodzież przyglądała mi się niechętnym okiem: mogli mnie uznać za agenta brygady antynarkotycznej. Wprawiłem się w ruch obrotowy dokoła placu, później zasiadłem w kawiarni z widokiem na fontannę. Didier pojawił się około jedenastej wieczór, kiedy już straciłem wszelką nadzieję.<br>- Venez! - powiedział. Ruszyłem za nim. Wydawał się tego wieczoru znacznie bardziej przytomny, a jego oczy straciły narkotyczną obojętność. Może mu zabrakło pieniędzy na trawkę? Zaprowadził
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego