Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 10 (18)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
się cały pali, jego dłonie drżą, w oczach żar. Gorzej, gdy nagle gorący blask jego oczu zmienia się w dziki wzrok pożądliwego samca i zaczyna się natarcie: musi posiąść cię tu i teraz, bez względu na wszystko. Ty się bronisz, on atakuje z mocą buldożera. Ty tłumaczysz, on nie słyszy. Wrzeszczysz histerycznie, on w kółko Macieju, że cię pragnie. To przykre, ale często takich ogłuchłych desperado ostudza dopiero kopniak w krocze. Na pewno zdarzyło ci się natknąć na takich napaleńców, gdy na ławce w parku czytałaś "Potop" albo spacerowałaś z pieskiem po osiedlowej łące. Inny przypadek to obnażający się panowie, znienacka
się cały pali, jego dłonie drżą, w oczach żar. Gorzej, gdy nagle gorący blask jego oczu zmienia się w dziki wzrok pożądliwego samca i zaczyna się natarcie: musi posiąść cię tu i teraz, bez względu na wszystko. Ty się bronisz, on atakuje z mocą buldożera. Ty tłumaczysz, on nie słyszy. Wrzeszczysz histerycznie, on w kółko Macieju, że cię pragnie. To przykre, ale często takich ogłuchłych <foreign>desperado</> ostudza dopiero kopniak w krocze. Na pewno zdarzyło ci się natknąć na takich napaleńców, gdy na ławce w parku czytałaś "Potop" albo spacerowałaś z pieskiem po osiedlowej łące. Inny przypadek to obnażający się panowie, znienacka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego