Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 4(152)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
bardziej z obowiązku, niż z chęci ponaglenia konia do szybszej jazdy. Koła miarowo turkoczą, szkapina leniwie ciągnie za sobą ten majdan, a furman znów zapada w drzemkę. Na czystym dotąd niebie zaś pokazują się chmury i zaczyna wiać lekki wiatr - co dalej okaże się nie bez znaczenia w tej historii. Wtem gdzieś spomiędzy zarośli wyszedł jakiś człowiek.
- Podwieziecie mnie kawałek, gospodarzu? - spytał. Woźnica uchylił ostrożnie jedno oko. Obcy ubrany był po miejsku, widać nietutejszy. Pewnie zbłąkany turysta.
- Siadajcie - zgodził się - ale musicie usiąść gdzieś z tyłu, bo tu obok mnie nie ma miejsca.
- Dziękuję, gospodarzu! - ucieszył się obcy - w towarzystwie takich
bardziej z obowiązku, niż z chęci ponaglenia konia do szybszej jazdy. Koła miarowo turkoczą, szkapina leniwie ciągnie za sobą ten majdan, a furman znów zapada w drzemkę. Na czystym dotąd niebie zaś pokazują się chmury i zaczyna wiać lekki wiatr - co dalej okaże się nie bez znaczenia w tej historii. Wtem gdzieś spomiędzy zarośli wyszedł jakiś człowiek.<br>&lt;q&gt;- Podwieziecie mnie kawałek, gospodarzu?&lt;/&gt; - spytał. Woźnica uchylił ostrożnie jedno oko. Obcy ubrany był po miejsku, widać nietutejszy. Pewnie zbłąkany turysta.<br>&lt;q&gt;- Siadajcie&lt;/&gt; - zgodził się &lt;q&gt;- ale musicie usiąść gdzieś z tyłu, bo tu obok mnie nie ma miejsca.&lt;/&gt;<br>&lt;q&gt;- Dziękuję, gospodarzu!&lt;/&gt; - ucieszył się obcy &lt;q&gt;- w towarzystwie takich
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego