Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
z tyłu i na sklepienie w górze. Cisza tutaj była tak pusta i zamknięta, jaka się zdarza tylko pod ziemią. Gdzieś bardzo daleko i także jakby pod ziemią przetoczył się głuchy odgłos grzmotu.
- Burza - szepnął Marcin. Znowu zagrzmiało.
- Cholera! - mruknął Felek. - Zupełnie, jakby z armat walili, nie?
Wszyscy poczęli nasłuchiwać. Wtem Szretter wyprostował się.
- Słuchajcie, chłopcy - zaczął swoim jasnym, lecz tym razem nieco serdeczniejszym i cieplejszym głosem - chciałbym, żebyśmy uniknęli niepotrzebnych nieporozumień...
- Słusznie! - stwierdził Felek. Jerzy puścił tę uwagę mimo uszu.
- Znamy się kupę lat, kiedy byliśmy jeszcze wszyscy pętakami. Jesteśmy starymi kompanami, nie? W tej chwili jednak ja jestem waszym
z tyłu i na sklepienie w górze. Cisza tutaj była tak pusta i zamknięta, &lt;page nr=74&gt; jaka się zdarza tylko pod ziemią. Gdzieś bardzo daleko i także jakby pod ziemią przetoczył się głuchy odgłos grzmotu.<br>- Burza - szepnął Marcin. Znowu zagrzmiało.<br>- Cholera! - mruknął Felek. - Zupełnie, jakby z armat walili, nie?<br>Wszyscy poczęli nasłuchiwać. Wtem Szretter wyprostował się.<br>- Słuchajcie, chłopcy - zaczął swoim jasnym, lecz tym razem nieco serdeczniejszym i cieplejszym głosem - chciałbym, żebyśmy uniknęli niepotrzebnych nieporozumień...<br>- Słusznie! - stwierdził Felek. Jerzy puścił tę uwagę mimo uszu.<br>- Znamy się kupę lat, kiedy byliśmy jeszcze wszyscy pętakami. Jesteśmy starymi kompanami, nie? W tej chwili jednak ja jestem waszym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego