takie<br>słowo pod sową, o!<br> Wulkan:<br> - Proszę się uspokoić. Mogę panią zamagnetyzować magnetyzmem<br>zwierzęcym.<br> - Precz, szarlatanie, ten człowiek napisał na murze nieprzyzwoite<br>słowo. Ha! Ale jakie! Mam tu zapisane na karteczce; moja córka, czysta<br>jak lilia (panie, co to za dziewczę!), przeczytała to słowo i nauczyła<br>się na pamięć. Panie Wulkan, ja tego łotra zamorduję!... Takie słowo! Cóż<br>pozostało teraz po córce mojej? Nic, grudka popiołu, tak albowiem<br>spłonęło dziewictwo. O, ja nieszczęśliwa!<br> I starsza pani załamała ręce i zamarła w klasycznej posturze bólu.<br> Astrolog Wulkan pocieszał cierpiącą niewiastę, podstawiał pod nos<br>trzeźwiące sole; ale wszystko na darmo: Heksenszus zemdlała i