ta gra niezrozumiała podniecała wszystkie władze, zmuszała do heroizmu. Zbyszek westchnął głęboko i wrzasnął: <br>- To babcia niech idzie sobie precz z mojego domu!... <br>Wtenczas dopiero chwycił tornister, wybiegł co sił w nogach - blady, roztrzęsiony, ryczący. <br>Róża z wyciągniętą ręką zdawała się jaśnieć złowrogą radością. <br>- Ot, ot! doczekałam się. Ot! - dyszała. - Wypędza mnie. Ten Żydziak wypędza mnie dzisiaj od córki... <br>Cofnęła rękę, upadła na poduszki, zapłakała żałośnie. Adam już od dłuższej chwili biegał po pokoju z głową w dłoniach i jęczał: <br>- Ach, Boże, Boże miłościwy! Jaki wstyd, jaka hańba, przestań, Ewelina, na litość Boga, przestań! <br>Teraz stanął i oglądał się dokoła jak