Kazali mu je nazajutrz przynieść. Przysięgał, że nie ma żadnych karabinów, ale nie słuchali. Przyszli znowu i zabrali go - opowiadał Ismael, szarpiąc mój rękaw. - Jutro mogą przyjść po mnie. <br>Uważałem, że przesadza. <br>Ismael opowiadał, że w Kabulu żołnierze porywali Hazarów, by ich potem wymienić na swoich towarzyszy przetrzymywanych w niewoli. Wysyłali ich też na front, do kopania okopów, ale czasami zmuszali do walki na pierwszej linii. Po nocnej służbie, która kończyła się o piątej rano, Ismael przemykał się do domu przez pogrążone w ciemnościach, wymarłe miasto. Wędrował zaułkami, bo na głównych ulicach mógł wpaść na wojskowe patrole. W domu zamykał się