Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
lotnicy. Politruk miał jej sporo. Na strychu znalazło się całe bogactwo. Stosy pożółkłych, do połowy zapisanych zeszytów w zabawne fioletowe linie i kratki. Były wśród nich i do kaligrafii, znaczone szerszą i dwoma wąskimi linijkami. Musieli zapisywać je młodzi Borowscy, gdy byli dziećmi. Należało wyrwać zużyte stronice, reszta była dobra. Wyszperały także garść mniej lub więcej wypisanych ołówków, pogryzione kredki, całe pudełko najróżniejszego rodzaju stalówek, począwszy od prostych "serków" kończąc na pozłacanych, dostojnych "krzyżówkach".
Rano przed oficyną kotłowała się chmara dzieciaków. Turlały się w śniegu, ciskały kulami, darły się jak opętane. Zobaczywszy Hanię, rzuciły się ku zamkniętym drzwiom.
- My pierwsze, my
lotnicy. Politruk miał jej sporo. Na strychu znalazło się całe bogactwo. Stosy pożółkłych, do połowy zapisanych zeszytów w zabawne fioletowe linie i kratki. Były wśród nich i do kaligrafii, znaczone szerszą i dwoma wąskimi linijkami. Musieli zapisywać je młodzi Borowscy, gdy byli dziećmi. Należało wyrwać zużyte stronice, reszta była dobra. Wyszperały także garść mniej lub więcej wypisanych ołówków, pogryzione kredki, całe pudełko najróżniejszego rodzaju stalówek, począwszy od prostych "serków" kończąc na pozłacanych, dostojnych "krzyżówkach".<br>Rano przed oficyną kotłowała się chmara dzieciaków. Turlały się w śniegu, ciskały kulami, darły się jak opętane. Zobaczywszy Hanię, rzuciły się ku zamkniętym drzwiom.<br>- My pierwsze, my
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego