Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
ozdobniki, aż wreszcie zrozumiałem. Mój towarzysz śpiewał.
Lecieliśmy na wschód, mając wybrzeże po lewej stronie. Pod nami przesuwały się granatowe plamy wodnych głębi i jasne płachty mielizn. Na morskich falach uwijały się łodzie rybackie. Kilkakrotnie widziałem statki handlowe, spokojnie dążące do wyznaczonych celów, a raz wojenny czteromasztowiec o czerwonych żaglach. Z wysoka wydawał się maleńki jak zabawka puszczona przez dziecko na powierzchnię stawu. Żałowałem, że nie lecimy niżej i nie mogłem obejrzeć go dokładniej, lecz Pożeracz Chmur posłał mi sugestywny obraz człowieka celującego z paskudnie wyglądającej kuszy. Zmieniały się krajobrazy wybrzeża. Zblakła zieleń wydm ustępowała głębokiej ciemnej barwie sosnowych zarośli, by nagle
ozdobniki, aż wreszcie zrozumiałem. Mój towarzysz śpiewał.<br>Lecieliśmy na wschód, mając wybrzeże po lewej stronie. Pod nami przesuwały się granatowe plamy wodnych głębi i jasne płachty mielizn. Na morskich falach uwijały się łodzie rybackie. Kilkakrotnie widziałem statki handlowe, spokojnie dążące do wyznaczonych celów, a raz wojenny czteromasztowiec o czerwonych żaglach. Z wysoka wydawał się maleńki jak zabawka puszczona przez dziecko na powierzchnię stawu. Żałowałem, że nie lecimy niżej i nie mogłem obejrzeć go dokładniej, lecz Pożeracz Chmur posłał mi sugestywny obraz człowieka celującego z paskudnie wyglądającej kuszy. Zmieniały się krajobrazy wybrzeża. Zblakła zieleń wydm ustępowała głębokiej ciemnej barwie sosnowych zarośli, by nagle
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego