Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
stawu, pozostawiając wszystkie
żaby, ryby i raki na pastwę losu. Postanowiłam nieść
im ratunek i dlatego opuściłam mój podziemny pałac.
Chociaż jestem z innej bajki, ale żaba łatwiej zrozumie
żabę niż pana Kleksa. Nic też dziwnego, że moje
rodaczki z waszego stawu poszły za mną.

- A dokąd je prowadzisz, Królewno Żabko? - zapytałem
wzruszony jej słowami.

- Nie jestem jeszcze całkiem zdecydowana - odrzekła. - Mogę
zaprowadzić je do jeziora z bajki o zaklętym jeziorze
albo do stawu z bajki o zielonej wodnicy.

- My chcemy do stawu! - zarechotały chórem żaby.
Skakały przy tym tak wysoko, że pochód ich przypominał
żabi cyrk, jeśli taki gdziekolwiek istnieje
stawu, pozostawiając wszystkie <br>żaby, ryby i raki na pastwę losu. Postanowiłam nieść <br>im ratunek i dlatego opuściłam mój podziemny pałac. <br>Chociaż jestem z innej bajki, ale żaba łatwiej zrozumie <br>żabę niż pana Kleksa. Nic też dziwnego, że moje <br>rodaczki z waszego stawu poszły za mną.<br><br>- A dokąd je prowadzisz, Królewno Żabko? - zapytałem <br>wzruszony jej słowami.<br><br>- Nie jestem jeszcze całkiem zdecydowana - odrzekła. - Mogę <br>zaprowadzić je do jeziora z bajki o zaklętym jeziorze <br>albo do stawu z bajki o zielonej wodnicy.<br><br>- My chcemy do stawu! - zarechotały chórem żaby. <br>Skakały przy tym tak wysoko, że pochód ich przypominał <br>żabi cyrk, jeśli taki gdziekolwiek istnieje
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego