Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
uściślił Jassmont.
- Ależ kolaboracja, przecież to niepolskie słowo, my Polacy mamy własne, lepsze: współdziałanie w ściśle określonym obszarze - szybko wyjaśnił, a zarazem zaciemnił Szyc. Jeszcze szybciej przełknął ślinę.
- Z zasady nie rozważam takich propozycji i poza tym mam chorą żonę - z dużym przekonaniem, silnie łącząc obie części zdania, powiedział Jassmont. Zabrzmiało to prawdziwie.
Szyc nerwowo gładził włosy. - Może przyjmijmy, na tym etapie, że pan potrzebuje czasu i nowych danych do przemyślenia. Tymczasem sytuacja się wyklaruje i tuszę, że będziemy mogli powrócić do naszej rozmowy z całą należną rozwagą.
"Tuszę", jaka wyszukana elegancja - pomyślał Jassmont.
Szyc gładził włosy. - Uff, przyznam, że te
uściślił Jassmont.<br>- Ależ kolaboracja, przecież to niepolskie słowo, my Polacy mamy własne, lepsze: współdziałanie w ściśle określonym obszarze - szybko wyjaśnił, a zarazem zaciemnił Szyc. Jeszcze szybciej przełknął ślinę.<br>- Z zasady nie rozważam takich propozycji i poza tym mam chorą żonę - z dużym przekonaniem, silnie łącząc obie części zdania, powiedział Jassmont. Zabrzmiało to prawdziwie.<br>Szyc nerwowo gładził włosy. - Może przyjmijmy, na tym etapie, że pan potrzebuje czasu i nowych danych do przemyślenia. Tymczasem sytuacja się wyklaruje i tuszę, że będziemy mogli powrócić do naszej rozmowy z całą należną rozwagą.<br>"Tuszę", jaka wyszukana elegancja - pomyślał Jassmont.<br>Szyc gładził włosy. - Uff, przyznam, że te
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego