Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
koca spocone czoło.
Radość trwała jednak krótko. Przyszło to, czego przed chwilą bał się tak bardzo. Kłucie gdzieś od dołu, z pachwin i kości ogonowej rozchodziło się po całym organizmie jak roztopiony metal, wlewany do każdej komórki.
Znowu nie wiedział, gdzie jest, choć muzyka porażała, siłą wbijała się w uszy.
Zacisnął powieki i odrzucił głowę do tyłu, między pręty łóżka. Znowu pot, wilgoć, przed którą nie ma schronienia, zimna, kleista powłoka.

Ból, jak zawsze, unieważniał otaczającą doczesność, kazał mu widzieć kłębowisko węży zamieniających się w trące o siebie łańcuchy, piasek sypany do wody, niezidentyfikowane czarno-białe twarze, nie wiadomo czemu - opuszczony
koca spocone czoło.<br>Radość trwała jednak krótko. Przyszło to, czego przed chwilą bał się tak bardzo. Kłucie gdzieś od dołu, z pachwin i kości ogonowej rozchodziło się po całym organizmie jak roztopiony metal, wlewany do każdej komórki.<br>Znowu nie wiedział, gdzie jest, choć muzyka porażała, siłą wbijała się w uszy.<br>Zacisnął powieki i odrzucił głowę do tyłu, między pręty łóżka. Znowu pot, wilgoć, przed którą nie ma schronienia, zimna, kleista powłoka. <br><br>Ból, jak zawsze, unieważniał otaczającą doczesność, kazał mu widzieć kłębowisko węży zamieniających się w trące o siebie łańcuchy, piasek sypany do wody, niezidentyfikowane czarno-białe twarze, nie wiadomo czemu - opuszczony
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego