Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 11.98
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
i szło się do dyrektora. Dyrektor bił winowajcę trzykrotnie, batem do popędzania wielbłądów zrobionym ze skóry.
Mogłem często podróżować. Wyrwany z codzienności Sudanu, w nowych miejscach szukałem przede wszystkim barów i kin porno. Pamiętam, że kiedyś, w trakcie jednej z samotnych podróży, znalazłem się w Atenach. Miałem wtedy 15 lat. Zaczepił mnie facet. Pozdrowił mnie chyba w czterech czy pięciu językach, między innymi po polsku. Spytał czy nie chciałbym poznać jakiejś kobiety. Oczywiście zgodziłem się. Zaprowadził mnie do baru. Wołali na nią Lola. Musiała być starsza ode mnie dwukrotnie!
Dzisiaj wydaje się to komiczne, wtedy starałem się kontrolować sytuację. Zamówiłem coca
i szło się do dyrektora. Dyrektor bił winowajcę trzykrotnie, batem do popędzania wielbłądów zrobionym ze skóry. <br>Mogłem często podróżować. Wyrwany z codzienności Sudanu, w nowych miejscach szukałem przede wszystkim barów i kin porno. Pamiętam, że kiedyś, w trakcie jednej z samotnych podróży, znalazłem się w Atenach. Miałem wtedy 15 lat. Zaczepił mnie facet. Pozdrowił mnie chyba w czterech czy pięciu językach, między innymi po polsku. Spytał czy nie chciałbym poznać jakiejś kobiety. Oczywiście zgodziłem się. Zaprowadził mnie do baru. Wołali na nią Lola. Musiała być starsza ode mnie dwukrotnie! <br>Dzisiaj wydaje się to komiczne, wtedy starałem się kontrolować sytuację. Zamówiłem coca
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego