Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
ostatecznego.
Od stolików dla sztabu powiało niżem, bardziej dławiącym
niż dzisiejszy upalny ranek. Ktoś dał znać kierownikowi.
Przyszedł, spojrzał, nic nie powiedział, wyszedł.
Wrócił już zza drzwi.
- Proszę tego nie zdejmować - rozkazał bardzo
wyraźnie, kierując nieprzeniknione zza ciemnych okularów
spojrzenie w kąt, gdzie nad stolikiem stało zbitą masą
ciało pedagogiczne.
Zafalowało nierówno.
Kierownik wyszedł i już nie wrócił.
Wieczorem przy kolacji cisza była jak w kościele albo na
apelu prowadzonym przez Grubą. Całe dziesięć minut
dłużej niż zwykle jedli tego dnia chleb, topiony serek
i masło, odgrzewaną fasolówkę z obiadu, trochę
klusek, placków. Kolacje zwykle były obfite. Należało
im się po
ostatecznego. <br>Od stolików dla sztabu powiało niżem, bardziej dławiącym <br>niż dzisiejszy upalny ranek. Ktoś dał znać kierownikowi. <br>Przyszedł, spojrzał, nic nie powiedział, wyszedł. <br>Wrócił już zza drzwi.<br>- Proszę tego nie zdejmować - rozkazał bardzo <br>wyraźnie, kierując nieprzeniknione zza ciemnych okularów <br>spojrzenie w kąt, gdzie nad stolikiem stało zbitą masą <br>ciało pedagogiczne.<br>Zafalowało nierówno.<br>Kierownik wyszedł i już nie wrócił.<br>Wieczorem przy kolacji cisza była jak w kościele albo na <br>apelu prowadzonym przez Grubą. Całe dziesięć minut <br>dłużej niż zwykle jedli tego dnia chleb, topiony serek <br>i masło, odgrzewaną fasolówkę z obiadu, trochę <br>klusek, placków. Kolacje zwykle były obfite. Należało <br>im się po
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego