czasie zgromadził potrzebne mu materiały budowlane, wapno, cement. W poszukiwaniu ludzi do pracy zawędrował za poradą gajowego Wacława Konczanina, wilniuka przypominającego Longinusa Podbipiętę, olbrzyma o niebieskich oczach dziecka i zapadniętej górnej wardze (kiedy go spytał, gdzie stracił zęby, pan Wacław odrzekł: "Kacapy mi wybiły, jeszcze tam, w domu...") aż nad Zalew Wiślany, do Nowej Pasłęki. Trafił do kolonii rybaków, właśnie wrócili z połowu, rozwieszali sieci, smołowali łodzie, na jednej z nich, odwróconej do góry dnem siedział, stary rybak, twarz miał jak wyrzeźbioną w drewnie, niemal brązową od słońca i morskiego słonego wiatru. Kurzył skręta. Radca zbliżył się do niego, wyciągnął swoje