w Polsce. Instytucje, o których była mowa dotychczas, uczelnie, szkoły, drukarnie nie mogłyby się rozwijać, gdyby nie opieka możnych i bogatych ofiarodawców. Opieka ta jednak bywała zazwyczaj opieką z urzędu. Biskup krakowski był zwierzchnikiem Akademii i z tej racji zobowiązany był otaczać ją troską. Zamoyski zaś, gdy tworzył ośrodek w Zamościu, był człowiekiem odsuniętym od wpływów politycznych, opozycjonistą niechętnym dworowi i królowi Zygmuntowi III. Zamierzenia i dokonania Zamoyskiego były jego decyzją osobistą, a nie urzędową, były gestem wielkopańskim, ale zarazem wypełnieniem obowiązku wewnętrznego, dyktowanego sumieniem wykształconego humanisty.<br>To, co zrobił Zamoyski, przewyższa zasługi innych mecenasów, choć przecież ich nie pomniejsza. Zbigniew