Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
zdobyć na rezygnację z jego wynajmu, byłby to ostatni gwóźdź do trumny, coś jakby symboliczna autokremacja.
Odesłał texijo i wszedł do holu. Odźwierny go pamiętał, ukłonił się. Winda też rozpoznała Hunta, nie miał problemu z dostaniem się na piętro Bronsteina. Dopiero przed samymi jego drzwiami - dopiero wtedy coś go tknęło. Zastał go w domu; zbyt szybkie powodzenie, nadmiar szczęścia. Drzwi były bowiem nie domknięte, ze szczeliny na czerwony chodnik korytarza strzelał równoramienny trójkąt światła.
Nicholas momentalnie cofnął się kilka kroków. Filmowe skojarzenia uderzyły teraz falą, zachłysnął się przerażeniem. Tam mord, tam najemni zabójcy w monogarniturach, wielkie pistolety nad zwłokami Bronsteina; zaraz
zdobyć na rezygnację z jego wynajmu, byłby to ostatni gwóźdź do trumny, coś jakby symboliczna autokremacja. <br>Odesłał &lt;orig&gt;texijo&lt;/&gt; i wszedł do holu. Odźwierny go pamiętał, ukłonił się. Winda też rozpoznała Hunta, nie miał problemu z dostaniem się na piętro Bronsteina. Dopiero przed samymi jego drzwiami - dopiero wtedy coś go tknęło. Zastał go w domu; zbyt szybkie powodzenie, nadmiar szczęścia. Drzwi były bowiem nie domknięte, ze szczeliny na czerwony chodnik korytarza strzelał równoramienny trójkąt światła. <br>Nicholas momentalnie cofnął się kilka kroków. Filmowe skojarzenia uderzyły teraz falą, zachłysnął się przerażeniem. Tam mord, tam najemni zabójcy w monogarniturach, wielkie pistolety nad zwłokami Bronsteina; zaraz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego