Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
drobna i zdaje się nieszkodliwa słabostka.
- No, bo myślałam.
Lucjan zatuszował:
- Co tu wiele gadać, my chcemy iść na wódkę. Może się razem wybierzemy?
Bove zwrócił się do żony:
- Lunia, co ty na to?
- Można iść, tylko żeby nie było żadnej rozpusty z naszej strony, a wyzysku ze strony knajpiarzy.
- Zatem płaćmy za kawę i idziemy - powiedział wesoło Lucjan.
Na ulicy Bove wziął Lucjana pod rękę i powiedział:
- Bardzo dobrze, żeście przyszli. Nudziliśmy się strasznie. Tylko ten Krabczyński taki niesympatyczny. Napisał jakąś książczynę o morzu, nowelki jakieś głupawe. Ta jego bródka, nie, nie podoba mi się.
- O ile widziałem i słyszałem
drobna i zdaje się nieszkodliwa słabostka.<br>- No, bo myślałam.<br>Lucjan zatuszował:<br>- Co tu wiele gadać, my chcemy iść na wódkę. Może się razem wybierzemy?<br>Bove zwrócił się do żony:<br>- Lunia, co ty na to?<br>- Można iść, tylko żeby nie było żadnej rozpusty z naszej strony, a wyzysku ze strony knajpiarzy.<br>- Zatem płaćmy za kawę i idziemy - powiedział wesoło Lucjan.<br>Na ulicy Bove wziął Lucjana pod rękę i powiedział:<br>- Bardzo dobrze, żeście przyszli. &lt;page nr=111&gt; Nudziliśmy się strasznie. Tylko ten Krabczyński taki niesympatyczny. Napisał jakąś książczynę o morzu, nowelki jakieś głupawe. Ta jego bródka, nie, nie podoba mi się.<br>- O ile widziałem i słyszałem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego