Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
Kochał się on w modrookiej Agnieszce, córce sołtysa z pobliskich Tupadeł. Nieraz patrzał ze szczytu swojej wieży ku tej wiosce, z której strzech biły w niebo siwe dymy, wypatrywał, czy wąską dróżką pośród zbóż i pastwisk nie nadchodzi jego ukochana.
- Wit, Wit! - wołała już z daleka powiewając białą, wyszywaną chusteczką.
Zbiegał wtedy po stromych schodkach, śpieszył naprzeciw dziewczynie. Siadywali na brzegu morza, na jednym z głazów, patrzyli na fale podbiegające do ich stóp, marzyli o szczęściu.
Nuciła modrooka sołtysówna:
Siadła biała mewa
na okrętu maszcie,
zapaliłeś ogień
na wysokiej baszcie.
Płonie ogień w górze
nad gniewnym przybojem,
ale mocniej płonie
małe
Kochał się on w modrookiej Agnieszce, córce sołtysa z pobliskich Tupadeł. Nieraz patrzał ze szczytu swojej wieży ku tej wiosce, z której strzech biły w niebo siwe dymy, wypatrywał, czy wąską dróżką pośród zbóż i pastwisk nie nadchodzi jego ukochana.<br>- Wit, Wit! - wołała już z daleka powiewając białą, wyszywaną chusteczką. <br>Zbiegał wtedy po stromych schodkach, śpieszył naprzeciw dziewczynie. Siadywali na brzegu morza, na jednym z głazów, patrzyli na fale podbiegające do ich stóp, marzyli o szczęściu. <br>Nuciła modrooka sołtysówna: <br> Siadła biała mewa <br>na okrętu maszcie, <br>zapaliłeś ogień <br>na wysokiej baszcie. <br>Płonie ogień w górze <br>nad gniewnym przybojem, <br>ale mocniej płonie <br>małe
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego