go od antenki do pupki złośliwą, gryzącą plwociną.<br> Ćwierciakiewicz obawiał się, że te głupie, nieuświadomione <orig>mocniki</> zaplują na śmierć konstabla, który zdecydował się go aresztować, i Ćwierciakiewicz wykrzyknął raz jeszcze:<br> - Coście zrobili z Czterdziestoma Dziewięcioma Mamkami?! Kto zjadł Czterdzieści Dziewięć Mamek?! Czy po to was karmimy, żebyście pożarli nas samych?!<br> Zdezorientowane <orig>mocniki</> przestały pluć na chwilę, a w tym momencie w korytarzu ukazał się tłum studentów, którzy po wykładzie prof. Mmaa opuszczali audytorium. Jak fala piaskowa, staczająca się z szumem po pochyłości, wypełnili chodniki, ściany i strop korytarza i wpadłszy do tunelu, gęstą żywą łupiną otoczyli ze wszystkich stron konstabla i