bardzo ograniczony, można było uzyskać tylko przedstawiając oficjalne zaświadczenie, że dana pozycja jest okazicielowi bezwzględnie potrzebna dla celów naukowych.)<br>Stopniowo i ja - dzięki nawiązywanym przyjaźniom zyskiwałem do tych książek dostęp. Lata studiów wspominam jako okres prawdziwego zachłyśnięcia się lekturą emigracyjnych wydawnictw, wśród których publikacje Instytutu Literackiego zajmowały oczywiście czołowe miejsce. Zniewolony umysł Miłosza, Inny świat Herlinga-Grudzińskiego, Dziennik Gombrowicza, Hostowiec, Orwell, Simone Weil, Sołżenicyn, Raymond Aron, Borys Lewyćkyj, Koestler, Abram Terc... każda z tych lektur była wstrząsem, każda ukazywała naocznie, jak żałośnie okrojona jest krajowa produkcja wydawnicza i jak<br><br>strona 19<br><br>zafałszowany obraz świata można na jej podstawie uzyskać. Jestem całkowicie