Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
policjant po prostu odwrócił się i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Pokręciła z niedowierzaniem głową. Kiernacki wymownie klepnął obrzeże łóżka. Zawahała się, ale podeszła. Usiadła tuż obok jego biodra, oddzielona jedynie grubością powleczonego koca. Milczeli jakiś czas.
- Uprzedziłaś Dopierałę? - zdobył się w końcu na uśmiech. Przytaknęła. - W powietrze nie wyleciał? Zuch dziewczyna. Dobrze, że od razu pobiegłaś. Też bym cię zostawił. Saperów wezwaliście?
- To już on sam. - Poruszyła się, szukając wygodniejszej pozycji. Pistolet rudego uwierał ją w bok. - Chciałam być jak najszybciej tutaj. To... nie wyglądało za dobrze.
Dopiero teraz spojrzała mu w oczy, dodając uśmiech typu "wiesz, jak to jest".
- Kondycja
policjant po prostu odwrócił się i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Pokręciła z niedowierzaniem głową. Kiernacki wymownie klepnął obrzeże łóżka. Zawahała się, ale podeszła. Usiadła tuż obok jego biodra, oddzielona jedynie grubością powleczonego koca. Milczeli jakiś czas.<br>- Uprzedziłaś Dopierałę? - zdobył się w końcu na uśmiech. Przytaknęła. - W powietrze nie wyleciał? Zuch dziewczyna. Dobrze, że od razu pobiegłaś. Też bym cię zostawił. Saperów wezwaliście?<br>- To już on sam. - Poruszyła się, szukając wygodniejszej pozycji. Pistolet rudego uwierał ją w bok. - Chciałam być jak najszybciej tutaj. To... nie wyglądało za dobrze.<br>Dopiero teraz spojrzała mu w oczy, dodając uśmiech typu "wiesz, jak to jest".<br>- Kondycja
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego