wezwany przez pana Muldgaarda i w ciągu kilku godzin dokonywał oględzin licznych podobizn rozmaitych facetów. Jedyne zdjęcie, na którym z całą pewnością znajdował się właściwy osobnik, prezentowało go od tyłu, w płaszczu i kapeluszu. Pomiędzy kapeluszem a kołnierzem płaszcza widoczne było ucho, które, powiększone do nadnaturalnych rozmiarów, kazano Pawłowi rozpoznać.<br>- Zwariowali chyba - powiedział z niesmakiem. - Czy ja się znam na uszach? Wielkie takie, na całą ścianę, do niczego niepodobne, skąd mam wiedzieć, czy jego?<br>We wtorek późnym wieczorem przybyły z zagadkowym wyrazem twarzy pan Muldgaard doczekał się wreszcie Alicji, która odbywała konferencję z Herbertem i została dłużej w Kopenhadze. Wydawała się