Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
sam; w ułamkowym skrócie przelatywały mi przez głowę nieznane pejzaże i nie widziane twarze, które stanowiły moją cząstkę.
Na Francję wciąż się zżymałem i przesadnie tropiłem wszelkie francuskie wpływy, które z całą bezwzględnością usiłowałem tępić, a czasem opanowywała mnie nagła i niezrozumiała nostalgia za Paryżem, w którym nigdy nie byłem. Zwidywały mi się zmoczone deszczem bulwary, perspektywy Avenue de žOpéra, na którą patrzyłem zawieszony gdzieś w przestrzeni ponad dachami, wsłuchując się w monotonny szum przesuwających się pode mną autobusów i samochodów, pomieszany z jakąś muzyką, muzyką sfer Paryża, drgającą z różanej mgły, na tle której odcinają się ciemne sylwetki dachów. Ślizgałem
sam; w ułamkowym skrócie przelatywały mi przez głowę nieznane pejzaże i nie widziane twarze, które stanowiły moją cząstkę.<br>Na Francję wciąż się zżymałem i przesadnie tropiłem wszelkie francuskie wpływy, które z całą bezwzględnością usiłowałem tępić, a czasem opanowywała mnie nagła i niezrozumiała nostalgia za Paryżem, w którym nigdy nie byłem. Zwidywały mi się zmoczone deszczem bulwary, perspektywy Avenue de žOpéra, na którą patrzyłem zawieszony gdzieś w przestrzeni ponad dachami, wsłuchując się w monotonny szum przesuwających się pode mną autobusów i samochodów, pomieszany z jakąś muzyką, muzyką sfer Paryża, drgającą z różanej mgły, na tle której odcinają się ciemne sylwetki dachów. Ślizgałem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego