Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
był biały, smukły. Róża bez zbędnego słowa, każde słowo zepsułoby nastrój, włożyła papieros pomiędzy rozchylone wargi Jana. I pojaśniała z dumy. Jassmont wyczuł nieco mdły, perfumowany, bardziej chemiczny niż roślinny, ale jednak aromat. Z tak przyklejonym papierosem zapytał, bo musiał zapytać: - A to co za cud? Najpierw jajka, teraz papieros.
- Zwyczajnie, ta broszka nie była piękna, ale oddać taką rzecz za głupie cztery jajka? Taką frajerką to ja nie jestem.
- Wspaniale, tylko można było załatwić jakiegoś męskiego, mocniejszego.
- Johann, nie wybrzydzaj! Jesteś okropny - żachnęła się Róża. - Pamiętaj, że szabat nie zdarza się co dzień.
- A ja z kolei cię proszę, nigdy
był biały, smukły. Róża bez zbędnego słowa, każde słowo zepsułoby nastrój, włożyła papieros pomiędzy rozchylone wargi Jana. I pojaśniała z dumy. Jassmont wyczuł nieco mdły, perfumowany, bardziej chemiczny niż roślinny, ale jednak aromat. Z tak przyklejonym papierosem zapytał, bo musiał zapytać: - A to co za cud? Najpierw jajka, teraz papieros.<br>- Zwyczajnie, ta broszka nie była piękna, ale oddać taką rzecz za głupie cztery jajka? Taką frajerką to ja nie jestem.<br>- Wspaniale, tylko można było załatwić jakiegoś męskiego, mocniejszego.<br>- Johann, nie wybrzydzaj! Jesteś okropny - żachnęła się Róża. - Pamiętaj, że szabat nie zdarza się co dzień.<br>- A ja z kolei cię proszę, nigdy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego