Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
dziewczynka wciąż krzyczała. Koło niej zobaczyłam przerażoną twarz doktora Reitera. Nie, ja nigdzie nie jadę, powiedziałam do dziewczyny, która szła obok mnie i podałam jej mój tobołek. Mijaliśmy sklep. Sklepikarka wyszła, żeby lepiej widzieć. Tak była zajęta widokiem, że nie zauważyła, jak wbiegłam do sklepu. Wróciła dopiero, gdy pochód minął. Żydówka uciekła! Żydówka! - zaczęła krzyczeć i wypchnęła mnie na ulicę. Nadjechał Niemiec na rowerze. Judin! Verfluchte Judin! - krzyczała sklepikarka. Was...? Bist Judin...? - zdziwił się Niemiec, patrząc mi w oczy. Szczo-że...? Ne rozumiju... - odpowiedziałam. Machnął ręką i pojechał dalej.

Uciekłam na łąki. Dziewczyny pasły krowy i rzewnie po ukraińsku śpiewały. Może
dziewczynka wciąż krzyczała. Koło niej zobaczyłam przerażoną twarz doktora Reitera. Nie, ja nigdzie nie jadę, powiedziałam do dziewczyny, która szła obok mnie i podałam jej mój tobołek. Mijaliśmy sklep. Sklepikarka wyszła, żeby lepiej widzieć. Tak była zajęta widokiem, że nie zauważyła, jak wbiegłam do sklepu. Wróciła dopiero, gdy pochód minął. Żydówka uciekła! Żydówka! - zaczęła krzyczeć i wypchnęła mnie na ulicę. Nadjechał Niemiec na rowerze. Judin! Verfluchte Judin! - krzyczała sklepikarka. Was...? Bist Judin...? - zdziwił się Niemiec, patrząc mi w oczy. Szczo-że...? Ne rozumiju... - odpowiedziałam. Machnął ręką i pojechał dalej.<br><br>Uciekłam na łąki. Dziewczyny pasły krowy i rzewnie po ukraińsku śpiewały. Może
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego