wcielony diabeł.<br>- Dokąd cię zawiózł?<br> - Do mieściny, która nazywała się Fano.<br> - Gdyśmy wjechali do Fano, wielmożny trybunale, mrok już był, ćma choć oko wykol, niby dopiero szesnasty września, ale dzień pochmurny i zimny jak diabli, rzekłbyś, listopad. Długo szukać warsztatu płatnerza nie musieliśmy, bo największe to obejście w całym miasteczku, a do tego dzwon młotów kujących żelazo nieprzerwanie szedł stamtąd. Neratin Ceka... Próżno pan pisarz to imię zapisuje, bo nie pamiętam, czy mówiłam o tym, ale Neratin nie żyje już, zabili go we wsi zwanej Goworożec...<br>- Proszę nie pouczać protokolanta. Proszę kontynuować zeznania. <br> - Neratin do wrót zakołatał. Grzecznie rzekł, kto my i