był trzynasty. Był to najluźniejszy odcinek całego rajdu - trzydzieści kilometrów asfaltowej drogi o łagodnych łukach, przeciętna pięćdziesiąt. Organizatorzy przewidywali chyba, że po poprzednich odcinkach tu właśnie będzie można zmienić koła, zatankować paliwo, sprawdzić olej, nawet dokonać poważniejszych napraw. Przy odpowiednich założeniach taktycznych na tym odcinku można było spokojnie wygospodarować kwadrans, a nawet lepiej.<br>Nic więc dziwnego, że koło pekacu trzynastego ustawiło się kilka wozów serwisowych, między innymi fabryczny FSO. Pogoda była podła, siąpił nieprzyjemny deszcz, sędziowie i mechanicy siedzieli w samochodach, palili, niektórzy posilali się zabranymi z hotelu kanapkami. Panowała cisza, słychać było tylko szum deszczu.<br>Na pięć minut przed planowanym przyjazdem