ten płomień pielęgnować, otulić go czymś, zamknąć w miejscu, z którego nikt go nie wyciągnie, gdzie go nikt nie zdmuchnie, do którego nie dotrze żaden przeciąg. Będę ten płomień w nim przechowywał i zapalał od niego inne światła w domu.<br>Wszystko najwyraźniej czeka, słyszę chrobot za ścianą, prostowanie się wiklinowego abażuru na lampce i desek w podłodze. Wszystko - aż wrócą. Dojdzie tu do mnie zgrzyt dawno nienaoliwionej furtki, trzaśnięcie drzwi w sieni, oczekiwanie dużych kroków, aż małe za nimi nadążą i zrównają się, przekręci się zamek w drzwiach. Iga w kilku słowach będzie próbowała opisać tę ogromną ilość rzeczy, które dziś