się nad obrazem bezsensownych żądz i bezsensownych zabiegów, jest jak dziecko nad mrowiskiem. Wkłada patyk i cieszy się z bezładnej krzątaniny owadów. Urojona potęga obserwatora masy jest tym większa, im działanie jego ofiar jest bardziej szalone, pełne zaślepienia i widocznej daremności. Stąd zapewne to okrucieństwo Balzaka, lubowanie się w opisach aberracji, ślepych popędów i dziwacznych przyzwyczajeń. Stary skąpiec, ulegający wzruszeniom na widok złota, równie silnym, jak inni na widok ukochanej kobiety. Ubogi proboszcz z prowincji, który wymarzył, że dostanie w spadku meble prałata, i ginie osaczony przez wikarego, w którym przebudziły się podobne ambicje. Nowoczesny król Lear, tym razem handlarz mąką