Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
Helena, patrząc w przestrzeń.
- A choćby i zaraz - rzekł ożywiając się kolejarz.
Gdy prowadził panią Helenę pod rękę do przystanku tramwajowego, wyczuwał pod palcami jej pulchne przedramię i z przyjemnością wchłaniał zapach toaletowego mydła, przypominający mu zapach młodości. Nie słuchał już dalszych rozważań wdowy na temat przyszłego małżeństwa, tak dalece absorbowała go niepokojąca myśl, że wyjdą na jaw jego drobne kłamstewka. Granatowy kostium nie był z eksportowej setki, a spódnica na samym przodzie miała dużą plamę, której nie dało się wywabić.
Gdy stanęli przed obdrapaną kamienicą na Białostockiej, pan Walczak rzekł uroczyście:
- To tu...
Znów upłynęło kilka tygodni. Z drzew poopadały
Helena, patrząc w przestrzeń.<br>- A choćby i zaraz - rzekł ożywiając się kolejarz.<br>Gdy prowadził panią Helenę pod rękę do przystanku tramwajowego, wyczuwał pod palcami jej pulchne przedramię i z przyjemnością wchłaniał zapach toaletowego mydła, przypominający mu zapach młodości. Nie słuchał już dalszych rozważań wdowy na temat przyszłego małżeństwa, tak dalece absorbowała go niepokojąca myśl, że wyjdą na jaw jego drobne kłamstewka. Granatowy kostium nie był z eksportowej setki, a spódnica na samym przodzie miała dużą plamę, której nie dało się wywabić.<br>Gdy stanęli przed obdrapaną kamienicą na Białostockiej, pan Walczak rzekł uroczyście:<br>- To tu...<br>Znów upłynęło kilka tygodni. Z drzew poopadały
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego