Typ tekstu: Książka
Autor: Bielecki Michał
Tytuł: Dziewczyna z Banku Prowincjonalnego S. A.
Rok: 1997
byli fair w stosunku do prawa i pańskiego szefa.
- Moja obecność działała trochę odstraszająco - bronił się Widera. - Przecież byłem uzbrojony.
- Tak, tak - mruknąłem. - No nic, dziękuję panu. Gdybym miał jeszcze jakieś pytania, znajdę pana przez prezesa.
- Jestem do dyspozycji. W miarę możliwości odpowiem na wszystkie pytania - zgodził się ochroniarz uprzejmie, aczkolwiek bez zbytniego entuzjazmu. - Czy mogę już iść?
- Leć. - Bednarski machnął ręką w kierunku policjantów na polu. - I postaraj się znaleźć ten pistolet, zanim zardzewieje.
Ochroniarz przeskoczył przez rów i oddalił się pośpiesznie. Wyraźnie zależało mu bardzo na odnalezieniu tak niefortunnie utraconej broni. Bednarski wyjął paczkę papierosów i poczęstował mnie. Zapaliliśmy
byli fair w stosunku do prawa i pańskiego szefa.<br>- Moja obecność działała trochę odstraszająco - bronił się Widera. - Przecież byłem uzbrojony.<br>- Tak, tak - mruknąłem. - No nic, dziękuję panu. Gdybym miał jeszcze jakieś pytania, znajdę pana przez prezesa.<br>- Jestem do dyspozycji. W miarę możliwości odpowiem na wszystkie pytania - zgodził się ochroniarz uprzejmie, aczkolwiek bez zbytniego entuzjazmu. - Czy mogę już iść?<br>- Leć. - Bednarski machnął ręką w kierunku policjantów na polu. - I postaraj się znaleźć ten pistolet, zanim zardzewieje.<br>Ochroniarz przeskoczył przez rów i oddalił się pośpiesznie. Wyraźnie zależało mu bardzo na odnalezieniu tak niefortunnie utraconej broni. Bednarski wyjął paczkę papierosów i poczęstował mnie. Zapaliliśmy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego