scenę w jakimś porządku (nie żywiołowo - choć to zawsze potrzebne i nie można tego tłamsić), tzn. że w tej scenie wiesz, że masz "zagrać" jedno, dwa słowa, znaczenia, gesty, a resztę podporządkowuje się temu jednemu. I nie jest tak ważne, co się gra w danej scenie, czy gest, zachowanie jest adekwatne do tekstu, do sytuacji, grunt, że wiemy, że robimy to dla końcowego efektu. Na końcu nadaje się ostateczny kształt całości, wtedy, gdy to się już stanie - od razu tłumaczą się poprzednie pozorne niekonsekwencje, rozbieżności (...) Tak to jest i w malowaniu - na białym płótnie obrazu znaczymy punkt, miejsce szczególnie ważne, takie