kanapach, ziewały, nikt kto tam nie był nie jest w stanie tego sobie wyobrazić, a ja opisać...<br>...W pewnym momencie, lekko pijana, przekrzyczałam je i, zaproponowałam: a teraz kto jest szczęśliwy w zawodzie podnosi lewą rękę, a kto w życiu prawą... Zapanowała cisza... Nagle tylko jedna Kiksa Kołodziejczyk, nasza przyjaciółka, aktorka Teatru Studio, z radością, bez cienia namysłu wyrzuciła obie ręce do góry... Reszta, pięknych, zachwycających, sławnych i kochanych pozostała nieruchoma.<br>Takiego ryku śmiechu jaki z siebie potem wydałyśmy długo nie usłyszę. Myślę, że był to najpoważniejszy krok do jakiego doprowadziłam w dziele "integracji".<br>Później odbyło się jeszcze kilka wieczorów, ale