bo rozumiem kobiety, których życie tak właśnie wygląda. Myślę, że na widowni jest ich za każdym razem wiele.<br>Rozróżniam jeszcze, sama dla siebie, trzeci rodzaj ról: postacie, które szanuję, jak szanowałabym podobne rzeczywiste osoby, gdybym je znała. To między innymi przypadek Medei. Jest w tekście Eurypidesa tyle do przekazania, że aktorstwo staje się nagle czymś innym, niż w przypadku tekstów o mniejszej wadze. Lubiłam także fizyczną stronę tej roli, chodzenie po deskach sceny na bosaka, rodzaj ruchu, jakiego wymagała ta inscenizacja. Kiedy miałam dobry dzień i wierzyłam w Medeę do końca, zapominałam, że płynie czas. Uświadamiały mi to dopiero oklaski.<br>Grałam