nie były tajemnicą przekonania Szczęsnego, sądził jednak, że pozyskanie werkfirera i awans to sprawa wspólna, rodzinna, tu pomocy odmówić nie można. Słowem, obaj nie wiedzieli o sobie do końca: młodszy brat o starszym, że pracuje w partii, a starszy - że tamten jest zdolny żebrać na modły o zdrowie dyrektora.<br>Szczęsny akurat trzymał w ręku bloczek, gdyż na Czerwoną Pomoc zbierał już w swojej partii otwarcie.<br>- Odejdź - powiedział mu tylko - odejdź, żebym cię tu więcej nie widział.<br>Ale Walek się postawił. Szczęsny więc zaczął go łajać na cały plac, głos miał przecież odpowiedni - i byłby może tego szuję sprał, żeby mu w