Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
pod szafę z podwórzowym odzieniem. Nic się nie stało, sam sobie był kosmosem.
- Karbid marnuje - kiedy weszli do pokoju, ksiądz z wyrzutem wskazał lampę wiszącą na ordynarnym haku pod obrazem zasmuconego świętego Andrzeja Apostoła, patrona tutejszej parafii. Złościł się na gospodynię, choć liczył się z nią.
Byli jak w suchym akwarium i poczuli blaszane ciepło uparcie ciągnące od kuchni.
- Jakie ksiądz ma zdanie w kwestii pochówku zmarłych w miejscach ogólnie dostępnych, przyjmijmy, że mam na myśli park? - zaczął delikatnie Jassmont.
Ksiądz podrapał się za uchem, pokręcił głową i z nieskrywaną niechęcią, a może znużeniem, cierpko uciął:
- Władza nie toleruje takich ekstrawagancji
pod szafę z podwórzowym odzieniem. Nic się nie stało, sam sobie był kosmosem.<br>- Karbid marnuje - kiedy weszli do pokoju, ksiądz z wyrzutem wskazał lampę wiszącą na ordynarnym haku pod obrazem zasmuconego świętego Andrzeja Apostoła, patrona tutejszej parafii. Złościł się na gospodynię, choć liczył się z nią.<br>Byli jak w suchym akwarium i poczuli blaszane ciepło uparcie ciągnące od kuchni.<br>- Jakie ksiądz ma zdanie w kwestii pochówku zmarłych w miejscach ogólnie dostępnych, przyjmijmy, że mam na myśli park? - zaczął delikatnie Jassmont.<br>Ksiądz podrapał się za uchem, pokręcił głową i z nieskrywaną niechęcią, a może znużeniem, cierpko uciął:<br>- Władza nie toleruje takich ekstrawagancji
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego