Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
podwójna warstwa drewna i coś pomiędzy, nie spamiętałem.
- Macie już stadninę?
Przyjechałem tu z wyobrażeniem dorodnych arabów i rzeczywiście byłem rozczarowany, że ich nie widzę.
- Tylko kota.
Milena trzyma na kolanach pręgowane, puszyste zwierzę, które przy najlżejszej próbie zrzucenia wpija się pazurami w dżinsy.
Ale teren duży, pięć tysięcy metrów albo lepiej, za pół roku przyjadę, to zobaczę - będą stajnie, szklarnie, basen; tak są przejęci pokazywaniem i tłumaczeniem, że umykają ich uwadze moje egzaminy i dopiero ja sam, by się pochwalić, wplatam, że teraz, kiedy jestem studentem, to coś tam tego-ten tego; Milena definitywnie strąca wtedy kota.
- Zdałeś?
- Zdałem.
Myślałem, że
podwójna warstwa drewna i coś pomiędzy, nie spamiętałem.<br>- Macie już stadninę?<br>Przyjechałem tu z wyobrażeniem dorodnych arabów i rzeczywiście byłem rozczarowany, że ich nie widzę.<br>- Tylko kota.<br>Milena trzyma na kolanach pręgowane, puszyste zwierzę, które przy najlżejszej próbie zrzucenia wpija się pazurami w dżinsy.<br>Ale teren duży, pięć tysięcy metrów albo lepiej, za pół roku przyjadę, to zobaczę - będą stajnie, szklarnie, basen; tak są przejęci pokazywaniem i tłumaczeniem, że umykają ich uwadze moje egzaminy i dopiero ja sam, by się pochwalić, wplatam, że teraz, kiedy jestem studentem, to coś tam tego-ten tego; Milena definitywnie strąca wtedy kota.<br>- Zdałeś?<br>- Zdałem.<br>Myślałem, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego