Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
nie oglądając się na nic.
I wtenczas przestałem się wahać...
Nie mogłem!
I zdawałem sobie sprawę, dlaczego.
Nie mogłem uciec od tego wyznania, które padło z moich ust w
gabinecie wobec dwóch świadków w lekarskich fartuchach.
Dwóch kobiet, które znają się na rzeczy.
Cokolwiek mnie czeka, muszę ponieść wszelkie konsekwencje, albowiem rzekłem
prawdę.
Najokrutniejszą prawdę o sobie.

Taiłem ją przez wszystkie szpitalne gehenny, nawet wśród
gwałtowników przywiązanych do łóżek, gdy każdy wywrzaskuje
niestworzone rzeczy, sam wywrzaskiwałem, lecz nigdy to...
Nigdy nie przyznałem się nikomu, czym jestem zatruty do szpiku
kości.
A potem ukryłem to w sobie, zasypałem tak głęboko, jakbym mógł
nie oglądając się na nic.<br> I wtenczas przestałem się wahać...<br> Nie mogłem!<br> I zdawałem sobie sprawę, dlaczego.<br> Nie mogłem uciec od tego wyznania, które padło z moich ust w<br>gabinecie wobec dwóch świadków w lekarskich fartuchach.<br> Dwóch kobiet, które znają się na rzeczy.<br> Cokolwiek mnie czeka, muszę ponieść wszelkie konsekwencje, albowiem rzekłem <br>prawdę.<br> Najokrutniejszą prawdę o sobie.<br> &lt;page nr=147&gt;<br> Taiłem ją przez wszystkie szpitalne gehenny, nawet wśród<br>gwałtowników przywiązanych do łóżek, gdy każdy wywrzaskuje<br>niestworzone rzeczy, sam wywrzaskiwałem, lecz nigdy to...<br> Nigdy nie przyznałem się nikomu, czym jestem zatruty do szpiku<br>kości.<br> A potem ukryłem to w sobie, zasypałem tak głęboko, jakbym mógł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego