mydło.<br>Rozpuszczał je zawsze wodą gorącą, bo lubił, gdy w policzki robi się<br>ciepło, rzewnie.<br> - Właściwie gorące, wonne mydło, rozsmarowane na policzkach, daje<br>taką samą przyjemność jak pocałunek - powiedział głośno pan Osiełek i<br>zaczął się pędzlować. Nagle rzucił pędzel, podbiegł do wanny i jął<br>szybko zmywać rozsmarowaną pianę. Pan Osiełek albowiem nie lubił<br>nieprzyjemnych wspomnień, a mydło pachniało olibanem, zaspanym draniem<br>Różdżką i jeszcze czymś, czego sobie nie mógł przypomnieć. Wyjął tedy z<br>szuflady nowe mydełko, rozrobił, nasmarował policzki i pogrążył się w<br>zadumę.<br> - Właściwie, mój Osiełek - mówił do swego refleksu w zwierciadle pan<br>O. - jesteś człowiek szczęśliwy: fabryka idzie, a