Osiełek zadarł głowę do góry; zdawał się w głębokim zamyśleniu<br>szukać gwiazdozbioru końcem laski.<br> - Oho, dobry staruszku, Grzywa Centaura przesunęła się na ulicę<br>Szarlatanów - i Osiełek, skłoniwszy się naiwnemu panu, uciekł<br>wymachując laską.<br> Na wspomnianej ulicy kupiły się ogromne tłumy; wrzeszczały kobiety,<br>mdlały dziewice, gwizdali na brudnych palcach złodziejaszkowie: płonął<br>albowiem dom czarnoksiężnika Indiavolaty.<br> Płomienie kwitły w powietrzu na podobieństwo krzaków gorejących.<br> Osiełek rzucił się w ogień z odwagą tylko sobie właściwą; wpadł do<br>jakiegoś pokoju, rozbił szafę i wyciągnął z niej nowy, czarny płaszcz,<br>cylinder i szal jedwabny; po czym wyskoczył na ulicę, nie dlatego żeby<br>się lękał śmierci, tylko